Przestępczość w naszym regionie miała miejsce od długich lat. W latach trzydziestych XX wieku miała miejsce zbrodnia, która wstrząsnęła lokalną społecznością Skalmierzyc i okolic.

Początek lat trzydziestych nie przyniósł poprawy ani bezpieczeństwa, ani zasobności szczególnie niższych warstw społecznych. Kryzysowi gospodarczemu nie mogły oprzeć się nawet duże majątki ziemskie. Okoliczni ziemianie ratowali się częściową wyprzedażą areałów ziemi. Parcelowano obrzeża dóbr, sprzedając działki przeważnie kolejarzom. W ten sposób powstały zabudowania m.in. obecnej ulicy Kamiennej, G. Narutowicza, Kwiatowej i Polnej. Kto mógł, podejmował się różnych zajęć, aby zarobić parę złotych.

W powszechnym użyciu był zawód „domokrążcy” trudniącego się wszelakim handlem. W tej profesji przodowali Żydzi. Szeroko rozwijała się wówczas tzw. sprzedaż obwoźna – jak się nieraz okazywało, nie zawsze bezpieczna. Przekonał się o tym mieszkaniec Skalmierzyc Nowych, 34-letni Roman Tomaszewski, syn byłego policjanta. Wspomagał on interes kupiecki ojca – właściciela sklepu kolonialnego, objeżdżając okoliczne wsie wozem z towarami spożywczymi. Usługa ta cieszyła się dużą popularnością wśród mieszkańców gminy, zaopatrujących się w sklepie na kołach. Była to też nie lada pokusa dla różnego rodzaju rzezimieszków. Do nieszczęścia doszło w dniu 30 lipca 1936 roku na drodze ze Śliwnik do Biskupic Ołobocznych.

Do jadącego wozem Tomaszewskiego podszedł nieznany mu osobnik z zamiarem kupna kiełbasy. Po zatrzymaniu się wozu napastnik wystrzelił do handlarza z pistoletu. Ranny w głowę Tomaszewski chciał ratować się ucieczką, jednak po 150 metrach padł z wyczerpania w pobliżu zabudowań Józefa Stodolnego. Przestraszony zabójca zbiegł polami w kierunku Bilczewa. Zawiadomiona przez świadków napadu policja pod dowództwem komisarza Lisowskiego z Ostrowa rozpoczęła pościg. Dzięki podanemu przez świadków rysopisowi sprawcy, udało się go ująć i postawić przed sądem. W dniu 5 stycznia 1937 roku odbyła się w Ostrowie rozprawa sądowa, podczas której oskarżony, 25-letni bezrobotny Józef Grześczyk z Pruślina, przyznał się do napadu.
Ze względu na dotychczasową niekaralność skazano go na karę dożywotniego więzienia i pozbawienia praw publicznych na zawsze. Sędzia prowadzący, Stanek, dopatrzył się w niekaralności faktów łagodzących i nie skazał go na karę śmierci. Najsurowszy wymiar kary nie ominął jednak skazańca, gdyż wyrok sądowy zaskarżył prokurator, wobec czego ponownie skazano J. Grześczyka na karę śmierci, którą wykonano. Także lata trzydzieste obfitowały w niezwykłe wydarzenia z pogranicza świata przestępczego. W kolejnym odcinku będziemy mieli okazję poznać słynnego kaliskiego kasiarza Pachołka i jego niecne wyczyny na szosie skalmierzyckiej.

Źródło: Jerzy Wojtczak.