„Nie mam siły! Mam dość swoich dzieci” – jak sobie radzić w momentach słabości? Poczucie rozgoryczenia, rozczarowania, a czasem zwykłe przemęczenie to coś, o czym rzadko mówi się w ogólnym przekazie.
Z tego, co serwują media dla rodziców wywnioskować można, że macierzyństwo to pasmo radości. Pierwszy uśmiech dziecka, pierwsze słowo, pierwsze kroki to momenty, w których osiągamy pełnię szczęścia.
Może i tak, tylko mało gdzie mówi się jasno i otwarcie o tym, że na te cudowne chwile pracuje się tygodniami, że pranie, sprzątanie, gotowanie, przewijanie to zajęcia męczące, monotonne i uciążliwe, a i dziecko nie przez cały czas się uśmiecha i tuli do rodzica. Zwłaszcza, gdy nie ma już pół roku – staje się coraz bardziej samodzielną i dążącą do własnych celów istotą. A cele te nierzadko bywają sprzeczne z macierzyńskimi. I to jest męczące i bywa irytujące.
„Mam dość”
Prawda jest taka, że każda, dosłownie każda mama ma chwile, w których ma po prostu dość. Mogłaby wyjść z domu i iść przed siebie, albo chociaż zamknąć się w łazience i przepłakać całą noc nad swoim losem. Niektóre mamy stan ten dopada gdy maluch ma kilka tygodni, inne, gdy ma kilka lat, jednak właściwie nie ma kobiety będącej matką, która nie znałaby uczucia, że ma dość, że już nie wytrzyma w tej sytuacji ani chwili dłużej. Ale prawie każda wytrzymuje.
Daje radę wiedząc, że taka chwila znów nastąpi, a jednocześnie czując, że coś z nią nie tak, że jest złą matką, no bo kto ma dość swojego dziecka?
Odpowiedź brzmi: każdy. To jest pierwsza rzecz, która może pomóc w poradzeniu sobie w sytuacji kryzysowej – myśl, że to normalne, że się zdarza i to często. Sama świadomość, że to „normalne” jednak nie wystarczy, nie rozwiązuje problemu. Co najwyżej daje szansę na to, że oszczędzi mamie wyrzutów sumienia.
Potrzeby – nie zapominaj o nich!
Aby sobie pomóc warto zrozumieć, czym w rzeczywistości są chwile załamania, wściekłości, czy bezsilności. Jest to nic więcej jak silniejszy niż zwykle sygnał, który wysyła nasz umysł i ciało, z prośbą o uwagę w stosunku do własnych potrzeb. Są to często te same potrzeby, które były zaspokajane wcześniej, gdy na świecie nie było jeszcze ukochanego potomstwa. Są to potrzeby, których prawo zaspokajania kobieta często sama sobie odbiera zostając mamą.
Jeżeli zatem czujesz, że masz po prostu dość, że zaraz wybuchniesz i zaczniesz czymś rzucać, to w tej konkretnej chwili najlepiej wyjdź z pokoju. Nawet jeżeli dziecko domaga się twojej uwagi, w tym momencie prawdopodobnie nic nie wskórasz. Daj sobie minutę lub dwie, oddychaj głęboko i pozwól swojemu ciału wyładować emocje w sposób, który potrzebuje. Poczekaj, aż poczujesz gotowość zmierzenia się z sytuacją. Ty – uspokojona, o wiele więcej dasz swemu dziecku po kilkuminutowej nieobecności, niż mogłabyś mu dać będąc z nim, próbując mu pomóc, a jednocześnie walcząc z samą sobą. To jednak pomoże tylko na chwilę. Prawdziwa praca dopiero przed tobą.
Chwila dla siebie
Wieczorem, gdy dziecko zaśnie zrób coś dla siebie. Nie włączaj pralki, nie myj klejącej się podłogi, nie składaj sterty czystych dziecięcych ubranek zalegających w łóżeczku. Usiądź z dobrą kawą lub herbatą w ręce i zrób długą listę rzeczy, których pragniesz, których potrzebujesz, za którymi tęsknisz. Wybierz spośród nich te absolutnie najważniejsze. Dla jednej osoby będzie to potrzeba emocjonalnego wsparcia, dla innej konkretne czynności, które przyniosą wypoczynek i skupienie wyłącznie na sobie – wyjście z koleżanką, basen, zwyczajna godzina świętego spokoju, choćby samotny spacer w ciągu dnia. Ważne, byś myślała wyłącznie o sobie i swoich potrzebach, o niczyich innych – ani dziecka, ani partnera, ani żadnych innych ważnych dla ciebie osób.
I teraz najtrudniejsze – realizacja. Nie wystarczy, że uświadomisz sobie, co jest dla ciebie ważne, powinnaś jeszcze o to zadbać. Zastanów się, co jesteś w stanie zrobić sama a do czego potrzebujesz współpracy partnera. Prawdopodobnie nie jesteś też jedyną mamą w okolicy, która potrzebuje tego samego co ty – chwili wolności. Spotkanie z kobietą, która znajduje się w podobnym momencie życia daje ogromną siłę. Gdy się poznacie, możecie umówić się, że raz na tydzień czy raz na miesiąc każda z was zajmie się dziećmi drugiej. W ten sposób zyskacie czas na realizację własnych potrzeb – nie na nadrabianie domowych zaległości, ale ładowanie matczynych akumulatorów!
Bycie w kręgu
Wielką pomocą może być też uczestnictwo w grupie wsparcia dla młodych mam. To spotkania, na których można poczuć się częścią większej całości, dowiedzieć się, jak inni radzą sobie w rodzicielstwie. Kobiety, matki od wieków wspierały się w trudnych chwilach i naprawdę potrafią to robić!
Można także zapisać się na zajęcia dla kobiet – od mindfulness po porozumienie bez przemocy. Każde z nich pomogą być w kontakcie ze sobą. Poczuć się dobrze z sobą samą to pierwszy krok do budowania szczęśliwej relacji z dzieckiem. -psycholog Natalia Minge
Źródło: dziecisawazniejsze.pl


