W swoim żywiole, czyli w lodowatej wodzie, spotkali się niedzielni miłośnicy morsowania! Kiedy za okami zima i mróz, większość z nas z tęsknotą myśli o ciepłych letnich dniach. Są jednak ludzie, dla których jesień i zima to początek dobrej zabawy. O niecodziennej pasji jaką jest morsowanie.

Jak co niedziela, nad stawem w Śliwnikach zjechali się miłośnicy lodowatych kąpieli. Dziś temperatura powietrza spadła do około -10°C stopni, co jednak nie przeszkodziło w kąpieli i dobrej zabawie.

Mimo rekordowo jeszcze jesiennej niskiej temperatury – słupek rtęci w południe zatrzymał się na -10 stopniach – nad stawem w Śliwnikach zaroiło się od morsów. Jak podkreślali, zimnej kąpieli paradoksalnie sprzyjała pogoda, bo woda była znacznie cieplejsza od powietrza.

Zimna woda zdrowia doda?

Oczywiście, że tak! Morsy są zahartowane, bardziej odporne na choroby, mają więcej endorfin. Od kiedy kąpie się w zimnej wodzie praktycznie nie choruję. Lodowata woda hartuje układ immunologiczny i wzmacnia go. Dzięki uderzeniom zimna organizm zaczyna lepiej funkcjonować.

Czy do morsowania trzeba się jakoś specjalnie przygotować?

Nie. Wystarczy ubrać się w wygodny dres i przed każdym morsowaniem zrobić krótką, około 15-minutową rozgrzewkę. My najczęściej rozgrzewamy się biegnąc w grupie wzdłuż brzegu. Dopiero po rozgrzewce wchodzimy do wody. Początkujący spędzają w niej od kilkudziesięciu sekund do kilku minut. Ja zazwyczaj zażywam kąpieli około 5-10 minut. Ważne jest żeby po wyjściu z wody i ubraniu się zrobić drugą rozgrzewkę. Potem można napić ciepłej herbaty.

Czyli morsem może zostać w zasadzie każdy?

Oczywiście. Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. W naszym gronie mamy ludzi w różnym wieku. W takich spotkaniach zazwyczaj bierze udział od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Zapraszamy wszystkich do spróbowania, na pewno nie pożałują! (odp. jeden z uczestników morsowania).